Jak powszechnie wiadomo, każdy blog ma swoją autorkę. Lub autora.
Ale nie każda autorka ma swojego bloga. Do nie dawna sama zaliczałam się do tego grona, pisząc tylko dla siebie.
A kim jestem? Cóż, jestem marzycielką. Chodzę z głową w chmurach, wolę słuchać, niż mówić, ale kiedy już mówię – zazwyczaj całkiem sporo.
Nie lubię papryki.
Jestem humorzasta. Czasami może wredna, trochę dominująca, mam własne zdanie.
Ale tak naprawdę mało osób dobrze mnie zna, choć wielu odnosi takie mylne wrażenie.
Jestem romantyczką. Taką niepoprawną, romantyczną romantyczką. Bardzo dużo myślę. Marzę.
Ale jestem niezbicie przekonana, że nie stanie się nic złego, jeżeli moje marzenia się nie urzeczywistnią. Wtedy straciłyby dla mnie całą wartość.
Największe znaczenie mają dla mnie ulotne chwile, powiew wiatru, uśmiech, dźwięk trąbki i westchnienie.
Wolę szept od krzyku, światło do ciemności i lody miętowe od pistacjowych.
Nie lubię słowa „wrzask”.
Odbieram świat wszystkimi zmysłami i wierzę.
W co?
W ludzi, w świat, w literaturę i w powołanie. W to, że każdy powiew wiatru przynosi zmiany na lepsze.
Nie lubię, gdy ktoś zwraca się do mnie pełnym imieniem lub zdrabnia je w niespotykany sposób, który sugeruje, że ma do tego prawo.
Nie stronię od ludzi i jestem komunikatywna, ale lubię samotność. Nie przeszkadza mi.
Irytują mnie ludzie, którzy używają wielkich słów, nie umiejąc jednocześnie wyjaśnić tych mniej ważnych pojęć.
Uważam, że każdy ma swój sposób na radzenie sobie z życiem. Moim jest długopis.
Uwielbiam słuchać skrobania metalowej końcówki po papierze, najlepiej w formacie A4.
Zawsze staram się zrobić coś dobrego, a kiedy mi się nie udaje, próbuję w inny sposób. Ale nie po trupach.
Lubię być samodzielna i samowystarczalna, niezręcznie się czuję, gdy ktoś, kto mnie nie rozumie, wydaje o mnie opinię.
Nie cierpię fałszu i nieszczerego uśmiechu.
Aha.
No i bardzo, bardzo nie lubię pisać o sobie. Nie potrafię.
Więc wybaczcie.
Philippa
Philippa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz